“Za każdym małym dzieckiem, które wierzy w siebie, stoi rodzic, który uwierzył pierwszy.”
Matthew Jacobson
Jak wyglądał początek naszej literackiej przygody?
Jedną z zasad panujących w naszym domu jest tzw. OK-OK, czyli taka sytuacja, gdy wszyscy członkowie rodziny czują się komfortowo. Zgodnie z tą zasadą jako rodzice sami decydujemy jak spędzamy czas przed snem z naszymi dziećmi tak, abyśmy my byli w tym wiarygodni, natomiast one uznawały go za wartościowy i przyjemny. Dlatego mamy swój podział, uwzględniający nasze rodzicielskie preferencje i „supermoce”: tata czyta książki, mama najczęściej wymyśla i opowiada, lecz nie sama.
Od ponad dwóch lat razem z synkiem opowiadamy bajki na dobranoc. On wymyśla motyw, bohaterów, często nakreśla fabułę, a ja mam za zadanie namalować historię, „przyprawić” dodatkowymi szczegółami, aby na koniec wyszła z tego „przepyszna” zabawa. Nie wiemy nawet kiedy zadziało się tak, że z pojedynczej bajki zaczęła się robić seria, fabuła rozciągała się na kolejne odcinki i sezony, bohaterowie powtarzali się i rozwijali, a z czasem dołączali kolejni. W ten oto sposób powstał „Pruszkopiec” – królestwo mrówek w naszym ogrodzie!
To nasz rodzinny projekt, to my wszyscy, to nasze podejście do wychowania dzieci, wartości, które chcemy im przekazać – ten rodzaj gliny, który dokładamy do ich kształtowania jako dorosłych ludzi i w końcu nasze podejście do życia, którym chcemy się podzielić. Czy coś z tego zabierzecie – zdecydujcie sami.
Marzenie małego chłopca o napisaniu i wydaniu książki, czyli pokazaniu historii „Pruszkopca” światu zaczęło kiełkować i powoli się rozwijać. Po jego bokach zaczęły wybijać pojedyncze gałązki – moje potrzeby jako autorki tekstu i głównego architekta projektu. Wiedzieliśmy, że aby spełnić je w całości musimy postawić sobie cele, narysować to, co chcemy mieć na końcu, jako efekt i poszukać formy, która pozwoli nam zrealizować marzenie syna w całości. Druga jego część była zdecydowanie trudniejsza…
Kobieta, która opowiedziała i spisała historię Pruszkopca oraz przygody dwóch dzielnych rekrutów: Kazia i Edka. Wszystkie życiowe role są dla niej tak samo ważne. Mama Alka (pomysłodawcy wszystkich przygód) oraz Róży. Pedagożka specjalna, absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Rodowita bełchatowianka, a obecnie, od kilku lat mieszkanka Pruszkowa k. Warszawy. Miłośniczka buldogów francuskich. Zawodowo pasjonatka ludzi, wdrażania zmian i ciągłego rozwoju. Na stałe związana z branżą HR jako HR menedżerka, partnerka biznesowa HR oraz trenerka.
Od zawsze z ogromną niezgodą i odwagą do mówienia głośno o potrzebie zmian w otaczającej ją rzeczywistości społecznej. Regularna podżegaczka do budzenia w sobie supermocy, które nas wyróżniają, a nie zlewają z tłumem. W podejściu do wychowywania dzieci fanka wspierania ich wrodzonych cech, nawet gdy nie są wygodne dla dorosłych.
Sześciolatek, przedszkolak, pomysłodawca Pruszkopca i przygód dwóch dzielnych rekrutów: Kazia i Edka. Na co dzień wykazujący się niezłomną determinacją w poznawaniu świata, kreatywnością w tworzeniu nowych rzeczy i zabaw, determinacją w zadawaniu pytań lub stawianiu trudnych wyzwań dorosłym. Lubi malować, śpiewać, chodzić na judo i zakładać hodowlę małych zwierząt ogrodowych jak ślimaki, pająki czy mrówki. W chwili obecnej najbardziej na świecie kocha swojego psa – Rysia. Chciałby kiedyś mieć tak duży ogród, żeby rodzice zgodzili się na drugiego psa – owczarka niemieckiego – oraz jaszczurkę, która zjada żywe robaki. Interesuje się przyrodą, dinozaurami i klockami LEGO.
Nieobecny w internecie 🙂 Nie macie co szukać!
Bob Budowniczy tej publikacji. Magicznie sprawił, że jest ona przyjazna dla oka. Tata Alka, jego towarzysz i skryty ochroniarz w codziennym poznawaniu świata. Absolwent Akademii Leona Koźmińskiego. Zawodowo menedżer, przez wiele lat związany również z branżą zakupowo-negocjacyjną. Rodowity bełchatowianin, który także kocha buldogi francuskie. W podejściu do wychowywania dzieci również miłośnik wspierania ich wrodzonych cech i budowania na nich solidnych fundamentów przy pomocy wsparcia dorosłych.
Urodzony w 2022 roku w Mszczonowie, w hodowli Bulldokracja. W listopadzie 2023 roku skończył rok. Pełnoprawny członek rodzinki i najwierniejszy przyjaciel Alka. Bez niego dom nie byłby taki sam.
„Pruszkopiec” to ponad 150 stron niesamowitych historii pruszkowskiego mrowiska, które znajduje się w ogrodzie rodziny Marsów. Marsowie to my! Marta, Alek, Róża, Rysiu i Szymon. To w naszym ogrodzie dzieje się magia. Głównymi bohaterami naszych opowieści są dwie małe mrówki – Kaziu i Edek, którzy na co dzień biorą udział w Akademii Rekrutów Pruszkopca, przygotowując się do roli żołnierza armii mrowiska. Codziennie czuwa nad nimi srogi Generał, któremu mrówkonicponie dają mocno w kość swoimi kolejnymi szalonymi przygodami.
Również Ty, drogi Dorosły znajdziesz w „Pruszkopcu” coś dla siebie. W zakulisowej części tej książki opowiem Tobie o całej naszej podróży. Będzie dużo o kreatywności, słuchaniu, super mocach i dziecięcych okularach. Krok po kroku dowiesz się jak powstawali bohaterowie, dlaczego tak się nazywają, skąd nasz mały autor czerpał inspirację do „malowania” kolejnych przygód oraz co to znaczy, że moją rolą było „podawanie kolejnych pędzli” i ubieranie tego w słowa.
Mamy poczucie, że to, co dla Was przygotowaliśmy jest jak dwie pasujące do siebie połówki jabłka. Z jednej strony dzieciom poprzez bajki chcemy dać dużo zabawy, „śmiechu i uśmiechu”, a być może nawet bohaterów, którzy zostaną z nimi na dłużej. Z drugiej natomiast, chcemy pokazać dorosłym JAK to zrobiliśmy, PO CO i CO dzięki temu ZYSKUJEMY. Mówiąc JAK, mam na myśli konkretny opis procesu twórczego, naszej drogi, przygody, bez przysłowiowego „wodolejstwa”.
Zapraszamy Cię do świata dziecięcej wyobraźni i do naszego ogrodu, w którym trochę jak w Matrixie, Pruszkopiec tętni życiem! Dołączysz?
Mam na imię Marta i razem z moim synem Alkiem napisaliśmy książkę. Dla nas od początku była, jest i zawsze będzie niezwykła, jak cała nasza marsowa przygoda. Dlaczego?... Więcej
Prawie całą rodzinką (bez taty) jesteśmy alergikami. Nawet Rysiu ma alergię. Jak mawiał klasyk: jak się bawić to się bawić! Strasznie nam dokucza przez większą część... Więcej